Zibcio
18th-July-2019, 09:13
Witam, koleżanki i kolegów chciałbym opisać mój mały przypadek jaki miałem z Infiniti. A było to tak: pozostawiłem samochód na podjeździe, poszedłem do domu po kilka rzeczy ( zaznaczę, że Infiniti było sprawne ) po powrocie do auta, a upłynęło jakieś dwie godziny przekręcam stacyjkę zapalają się kontrolki odpalam a tu cisza. Ponawiam próbę i znów to samo cisza. Nie słychać charakterystycznego dźwięku rozrusznika, co robiłem przez następna godzinę i jakich słów używałem nie będę opisywał bo nie wypada. Po sprawdzeniu akumulatora miał 12,6 V klem bezpieczników i wszystkiego co z tym związane, podjechałem żony samochodem podłączyłem kable rozruchowe i podjąłem próbę reanimacji bądź to silnika lub akumulatora. Moje wysiłki spełzły na niczym Infiniti nadal milczało, Na to wszystko podjechał syn, którego błogi uśmiech sprawił, że postanowiłem przeprowadzić eksperyment . Postawiliśmy jego samochód z drugiej strony i podłączyliśmy kablami do Infiniti. Teraz smok miał trzy akumulatory, pomyślałem ,, co Cię nie zabije to Cię wzmocni „ silniki w ruch i przekręciłem stacyjkę coś lekko puknęło i nadal cisza. Podnieśliśmy obroty do 2000 w pomocniczych samochodach i kolejna próba znów coś lekko puknęło ale tym razem rozrusznik zakręcił Infiniti odpaliło i do dnia dzisiejszego nie ma z nim problemu, a od feralnego momentu minął już miesiąc. Dla ścisłości dodam ,że w obu samochodach podczas rozruchu zapaliły się kontrolni braku ładowania akumulatora. Taki przypadek dziwny miałem a wnioski: hmmmm nie ma co zaraz ciągać lawety lub rozbierać pół silnika przyczyna zapewne była błaha podwiesiła się szczotka rozrusznika lub jakiś Gnom się tam usadowił. Terapia elektryczna niczym defibrylator pobudziła do życia Infiniti. Pozdrawiam wszystkich właścicieli Infiniti.