Witam,

Piszę w imieniu ojca, przydarzyła mu się przykra sytuacja. Mianowicie podczas wyjazdu do Warszawy w celu oddania samochodu do serwisu w sprawie klimatyzacji, samochód nie odpalił. Stwierdzono, że to "rozrusznik" i tu rozpoczyna się "historia-dramat", nowy rozrusznik w ASO koszt 3000zł. Jednak udało załatwić się używany od jakiegoś gościa z warszawy za 300zł. Serwis powiedział, że owszem bez problemu mogą wymieniać jednak wtedy nie udzielą gwarancji na daną część, ok wszystko jasne wymieniamy. Nowy "używany" rozrusznik założony, auto odpaliło i co się dzieje? Słychać powtarzający się dźwięk, który jakbym miał opisać jak najdokładniej przypomina, śrubę włożoną do beczki która, obracamy a ta śruba się odbija po jej ściankach.

Serwis stwierdził, że musiała im wpaść jakaś część i trzeba rozkręcić i wyjąć skrzynię. (Auto w automacie jeśli to coś pomoże). Nie dało się tego zrobić w jeden dzień pozostał hotel i czekanie co uda się wskórać dnia następnego. Serwis stwierdzić, że zakończył pracę faktura 4200zł. Klekot pozostał. Ojciec powiedział, że nie zapłaci im tych pieniędzy ponieważ to, że wpadła im jakaś część i szukali usterki która wniknęła z ich błędu to nie powinien być obarczony opłatami, zresztą nie zdiagnozowali ostatecznie co tak puka i zostawili samochód.

Sprawa stanęła na oficjalnym piśmie reklamacyjnym, serwis się nie odniósł do niego chociaż dano im tydzień na odpowiedź. Powiedzieli, że nie wiedzą co jest z samochodem jednak dalej żądają całej sumy do zapłaty.

Teraz pytanie do Państwa:

1. Co może być przyczyną tego dziwnego klekotu?
2. Czy to możliwe, że serwis psuję coś podczas wymiany rozrusznika i potem chce kasować za swoje potknięcie?
3. Może ktoś cokolwiek doradzi jak postąpić w danej sytuacji, lub miał podobne przygody?

Jak w tych czasach oddać samochód do salonu? Skoro nawet tam pracują tacy partacze? Szkoda gadać, sprawa najprawdopodobniej będzie miała finał w sądzie.

Postaram się dodać filmik, ponieważ ojciec ma nagranie jak obecnie pracuje samochód.

Pozdrawiam.